Arystoteles otwiera swoją metafizykę prostą, ale przyciągającą uwagę obserwacją:
„wszyscy ludzie z natury pragną wiedzieć. Dowodem na to jest rozkosz, którą przyjmujemy w naszych zmysłach; bo nawet poza ich użytecznością są kochani dla siebie, a przede wszystkim zmysł wzroku. Ponieważ nie tylko z myślą o działaniu, ale nawet jeśli nic nie robimy, wolimy widzieć wszystko inne.”
dla czytelników nieznających jego ciała, Metafizyka Arystotelesa jest jego wielkim dziełem o Sophii lub mądrości filozoficznej. Dla Arystotelesa metafizyka jest nauką o byciu qua bytem. Mądra osoba nie widzi po prostu rzeczywistości, jej wizja zawiera zrozumienie jej zasadniczej struktury, jej podstawowych zasad i przyczyn. Mądra osoba wie, gdzie skierować swoją wizję i uwagę; wie, jak dobrze zająć swój umysł, aby znaleźć radość w prawdzie. Dla Arystotelesa tylko kontemplacja Boga może udoskonalić lub dopełnić nasze najbardziej fundamentalne tendencje jako osoby racjonalnej.
wszystko to rodzi oczywiste pytanie: dlaczego w Traktacie o powszechnej wiedzy o przyczynach Arystoteles uprzywilejowuje zmysły, a w szczególności wzrok? Dlaczego podkreśla radość, jaką czerpiemy z widzenia i oglądania?
chcę zwrócić się do oszałamiająco pięknej powieści Marilyn Robinson, nagrodzonej Pulitzerem, Gilead, aby spróbować lepiej zrozumieć ten Arystotelesowski pomysł . Przeczytałem powieść Robinsona jako świadectwo radości kontemplacji: ujrzenia cudu istnienia.
główny bohater, Wielebny John Ames, jest człowiekiem, który modeluje życie kontemplacji, człowiekiem, który dobrze rozumie, że pewne chwile, które nazywa wizjami, są okazją do tego rodzaju kontemplacji, w której składa się prawdziwe szczęście.
John Ames jest milczącym ministrem kongregacji w małym i nieistotnym mieście na równinach Iowa. Akcja powieści rozgrywa się w latach 50.i w tym momencie Wielebny Ames jest starszym mężczyzną (siedemdziesiąt sześć) umierającym na chorobę serca, który ma młodego syna (około siedmiu) i młodą żonę (być może ma około dwudziestu lat). Głos wielebnego Amesa jest jedynym narratorem wydarzeń, ale nie ma linearnego postępu ani nawet historii, którą nam opowiada. Poznajemy go jako autora listów do swojego młodego syna, listów składających się na całość powieści. Pisze te listy w nadziei, że będzie mógł podzielić się tą małą miarą mądrości, jaką udało mu się osiągnąć w swoim długim życiu, a czyniąc to, objawi się swemu synowi, który w przeciwnym razie ledwie by go znał.
listy, choć często o niczym oczywistym znaczeniu, są boleśnie piękne. Dowiadujemy się od nich, że Reverand Ames jest pisarzem; mówi nam, że jego strych jest pełen pudeł, które zawierają każde kazanie, jakie kiedykolwiek wygłosił do swojego zgromadzenia. To przez pisanie starał się zrozumieć osobę ludzką, Boga, stworzenie i oczywiście samego siebie. Kiedy opisuje swoje płodne dzieło życia swojemu synowi (ostrzegając go, że z pewnością jest bezużyteczne), zauważa:
„piszę również w małej dłoni, jak już wiesz. Powiedzmy, że trzysta stron to objętość. Następnie napisałem dwieście dwadzieścia pięć książek, co stawia mnie tam z Augustynem i Kalwinem na ilość. To niesamowite. Napisałem prawie wszystko z głęboką nadzieją i przekonaniem. Przeszukiwanie myśli i wybieranie słów. Próbuję powiedzieć, co było prawdą. I powiem wam szczerze, to było cudowne.”
z jego listów widzimy, że Ames jest poważnym człowiekiem, tym, który stara się żyć zgodnie z tym, co uważa za prawdziwe. Dowiadujemy się również, że Ames jest wdzięczny za żonę i syna, za powołanie kaznodziei, za spokojne życie i za samo istnienie. Ale przede wszystkim to, co widzi się w John Ames, to człowiek, który wie, jak zwracać uwagę i który jest w stanie dostrzec przebłysk wiecznych prawd w cichych, zwykłych chwilach. O takiej chwili pisze:
Są w nim Kolory tęczy, małe, miękkie belki o tych samych kolorach, które czasami można zobaczyć w rosie. Są w płatkach kwiatów i są na skórze dziecka. Twoje włosy są proste i ciemne, a Twoja skóra jest jasna. Przypuszczam, że nie jesteś ładniejsza niż większość dzieci. Jesteś po prostu przystojnym chłopcem, trochę lekkim, dobrze wyszorowanym i dobrze wychowanym. Wszystko w porządku, ale przede wszystkim za twoje istnienie cię kocham. Egzystencja wydaje mi się teraz najbardziej niezwykłą rzeczą, jaką można sobie wyobrazić.”(53)
dla Amesa pisanie do syna i do Zgromadzenia jest pracą miłości. Ames widzi istotny związek między pisaniem a modlitwą. Wyznaje swojemu synowi, że
” pisanie zawsze było jak modlitwa, nawet gdy nie pisałem modlitw, jak to było dość często. Czujesz, że jesteś z kimś. Czuję, że jestem teraz z Tobą, cokolwiek to znaczy, biorąc pod uwagę, że jesteś teraz tylko małym facetem, a kiedy jesteś mężczyzną, te listy mogą cię nie interesować. Albo nigdy do ciebie nie dotrą, z wielu powodów. Cóż, ale jak głęboko żałuję twojego smutku i jak bardzo jestem wdzięczna w oczekiwaniu na dobro, którym się cieszysz. To znaczy, modlę się za Ciebie. I jest w tym intymność, taka jest prawda.”(19)
związek, który Ames łączy intymność pisania i modlitwy, jest związkiem między naszą miłością a naszą uwagą. Zwracamy uwagę na to, co kochamy i dlatego musimy kochać właściwe rzeczy, aby dobrze zająć nasze umysły. To dlatego, że Ames kocha swojego syna, jest w stanie medytować nad blaskiem we włosach w słońcu i zobaczyć w nim piękno jego istnienia. To dlatego, że Ames pragnie poznać i kochać Boga, studiuje teologię, głosi i modli się, a dzięki temu dziełu jego wizja zwykłego, codziennego życia przemienia się w dzieło łaski. Dla Amesa zwykłe chwile stają się okazją do głębokiej kontemplacyjnej radości. Powieść jest pełna przykładów tych wizjonerskich momentów, takich jak następująca scena, którą spotyka w drodze do Kościoła:
„była młoda para przechadzająca się pół przecznicy przede mną. Słońce wzeszło wspaniale po ulewnym deszczu, a drzewa błyszczały i były bardzo mokre. Przypuszczam, że pod jakimś impulsem, zwykłym entuzjazmem, facet podskoczył i złapał gałąź, a burza świetlistej wody wylała się na nich dwóch, a oni śmiali się i uciekali, dziewczyna ścierała wodę z włosów i sukienki, jakby była trochę zdegustowana, ale nie była. to była piękna rzecz, jak coś z mitu. Nie wiem, dlaczego właśnie o tym pomyślałem, może poza tym, że łatwo jest uwierzyć w takie momenty, że woda została stworzona przede wszystkim dla błogosławieństwa, a tylko wtórnie do uprawy warzyw i mycia. Żałuję, że nie zwróciłem na to więcej uwagi. Moja lista żalów może wydawać się niezwykła, ale kto może wiedzieć, że tak naprawdę są? To interesująca planeta. Zasługuje na całą uwagę, którą możesz mu poświęcić.”(28)
Ames chce, aby jego syn wiedział, jak zwracać uwagę, kultywować kontemplacyjną wizję otaczającego go świata. Mówi o „wizjonerskim aspekcie każdego konkretnego dnia”, który może ujawnić swoje znaczenie w czasie, poprzez kontemplację. Ames mówi synowi, aby nie tracił tych chwil, aby mógł zrozumieć całe swoje życie, a nawet samo istnienie w nich, jeśli podejmie wysiłek, aby zobaczyć, jaki związek ma nasza obecna rzeczywistość z rzeczywistością ostateczną. I powinniśmy podjąć wysiłek, ponieważ ” marnotrawstwem i niewdzięcznością jest nie honorować takich rzeczy jak wizje, niezależnie od tego, czy sam je widziałeś, czy nie.”(97)
dla wielebnego Amesa jego kontemplacyjna wizja świata jest przedsmakiem beatyfikowanej wizji Boga, która ma nadzieję, że czeka go po jego śmierci. Ale to nie umniejsza cudu i radości tego życia, które wyraźnie rozkoszuje się i pragnie przekazać swojemu synowi:
” czasami czuję się jak dziecko, które raz otwiera oczy na świat i widzi niesamowite rzeczy, których nigdy nie pozna, a potem musi ponownie zamknąć oczy. Wiem, że to wszystko jest tylko objawieniem w porównaniu z tym, co nas czeka, ale jest tylko piękniejsze dla tego. Jest w tym ludzkie piękno. I nie mogę uwierzyć, że kiedy wszyscy zostaniemy przemienieni i przyobleczeni w nieskazitelność, zapomnimy o naszym fantastycznym stanie śmiertelności i nietrwałości, o wielkim jasnym śnie prokreacji i śmierci, który znaczył dla nas cały świat. Wierzę, że w wieczności ten świat będzie Troją, a wszystko, co tu Przeminęło, będzie epopeją wszechświata, balladą, którą śpiewają na ulicach. Bo nie wyobrażam sobie żadnej rzeczywistości, która całkowicie zamyka się w cieniu i myślę, że pobożność zabrania mi próbować.”(57)
John Ames chce nauczyć syna patrzeć na świat, świętować go i być za niego wdzięcznym. Powrócić do niej w pamięci i spróbować odnaleźć sens i piękno naszego doświadczenia. Krótko mówiąc, chce, aby kochał i obejmował świat, aby zobaczył, dlaczego przyciąga naszą uwagę.
Jennifer A. Frey jest adiunktem filozofii na Uniwersytecie Południowej Karoliny i gospodarzem podcastu filozoficznego zatytułowanego, Sacred and Profane Love.